Parafia Rzymskokatolicka Św. Andrzeja Boboli

Modlitwa do MB Piekarskiej - lekarki chorych

21-03-2020

MODLITWA DO MB PIEKARSKIEJ – LEKARKI

O Maryjo, Matko Przedziwna, czczona w Piekarach jako Lekarka Chorych. Ty rozumiesz nasze potrzeby i pochylasz się nad każdym ludzkim bólem. Również w piekarskim sanktuarium wypraszasz u Syna liczne uzdrowienia.

Polecamy Ci wszystkich, którzy cierpią i błagamy o zatrzymanie panującej epidemii. Weź w opiekę nasze rodziny, parafie, ojczyznę i świat.

Wyjednaj łaskę przemiany zatwardziałych serc i doprowadź je do szczerej pokuty i nawrócenia. Głęboko wierzymy, że twój Syn wciąż uzdrawia, tak jak kiedyś w czasie swej wędrówki przez Palestynę, gdy przynoszono do Niego wielu chorych, ślepych, głuchych, kalekich i trędowatych.

Dzięki Twemu wstawiennictwu już przed wiekami zachowane od zarazy zostały rzesze wiernych. Polecając się Twej przemożnej opiece proszę Cię, Maryjo, wyproś zdrowie również dla mnie.

Wiesz, jak bardzo pragnę tej łaski. Wierzę, że Twój Syn może mnie uzdrowić. Powierzam się Jemu przez Twoje macierzyńskie Serce i proszę o uleczenie mojej duszy i ciała. Bądź uwielbiony, Panie Jezu, w swej mocy i miłosierdziu.

Bądź wysławiona, Matko Boża – Lekarko Chorych z Piekar. Amen.


Było upalne lato 1659 roku. Piekarską parafię objął kolejny proboszcz – Jakub Roczkowski, młody i energiczny kapłan z Gliwic. W pierwszych dniach posługi bardzo wnikliwe zlustrował budynek kościoła. To wtedy, w bocznym ołtarzu odnalazł zapomniany i zakurzony obraz Matki Boskiej. Po oczyszczeniu przeniósł go do głównego ołtarza.

Wypożyczyć Matkę Bożą

Źródła historyczne nie są pewne dokładnej daty przenosin, jedno wszak pozostaje faktem bezspornym – od tego momentu zaczął się spontanicznie rozwijać kult Maryi Panny Piekarskiej. Przed Jej wizerunkiem gromadzili się ludzie strapieni życiem, zwłaszcza zaś udręczeni chorobami i kalectwem. Rosła wiara w przemożne wstawiennictwo Piekarskiej Lekarki Chorych. Kiedy w 1676 roku w sąsiednich Tarnowskich Górach, wybuchła zaraza pochłaniająca setki ofiar, nikt nie miał wątpliwości – po ratunek trzeba pielgrzymować do Piekarskiej Panienki. Nic też dziwnego, że obraz, który zaczęto tytułować „Cudownym i Łaskami Słynącym”, został wypożyczony w 1680 roku do Pragi z powodu szalejącej epidemii. Później, przy dźwiękach dzwonów, obnoszono go też ulicami Hradec Kralove, Ołomuńca, Kłodzka, Nysy i Opola. Ludzie pełni nadziei i ufności zyskiwali zdrowie. W krótkim czasie Piekary stały się słynne w Galicji, na Morawach, Słowacji i Pomorzu. Nie dziwi więc fakt, że przed obliczem Maryi skłaniali głowy możni tego świata z Janem III Sobieskim, królem Augustem II Mocnym, księżną Lanckorońską oraz cesarzem Fryderykiem Wilhelmem IV na czele. Umacniała się też wdzięczność wiernych za otrzymane łaski. Złote i srebrne serca, ryngrafy, wysadzane szlachetnymi kamieniami kielichy i monstrancje oraz zdobne ornaty i potężne świece wotywne były dowodem ludzkiej wdzięczności: „Bogu niech będą dzięki”.

Ukochane miejsce

Wieki mijają, a do „świętego obowiązku” w czasie pielgrzymki do Piekar należy nawiedzenie po Mszy Świętej kaplicy Matki Bożej Lekarki. To jedna z trzech kaplic wokół kościoła, ta – najbliższa zakrystii. Historycznie wiadomo, że to ona właśnie zawsze musiała być otwarta. Odprawiano w niej Msze Święte za chorych na życzenie ofiarodawców. Pielgrzymi przychodzący przed oblicze Maryi zabierali od zawsze wodę święconą z kropielniczki, by później obdarowywać nią chorych w domach i szpitalach. To właśnie Maryi przypisuje się ocalenie bazyliki od ostrzału artyleryjskiego i bombardowań sowieckich w czasie II wojny światowej. Piekarzanie kochają to miejsce. Jak wspomina historyk, ksiądz prof. Jan Górecki: „W święta maryjne, a także w październiku Sodalicja Panien wraz z orkiestrą po nieszporach zbierały się przy kaplicy Matki Bożej Lekarki i śpiewały pieśni maryjne. (…) Również Towarzystwo Alojzanów w tym miejscu gromadziło się na wspólną modlitwę. Młodzież idąca do szkół, wstępowała do kaplicy na jedno Zdrowaś Mario”. W kapliczce po dziś dzień odnaleźć można ślady uzdrowień w postaci drewnianych bereł, szczudeł, lasek a także medalionów i plakiet. Zawsze pełno tu świeżych kwiatów, zawsze brakuje miejsca na klęczniku.

Całe kości i gladiole

Osobiście znam to miejsce doskonale. Od Piekar Śląskich oddziela mnie ledwo kilka samochodowych kilometrów albo „Księża Góra”, jeśli zdecydować się na pieszy szlak pątniczy. Urodziłem się 2 sierpnia, w święto Matki Boskiej Anielskiej. Rodzinno-urodzinowym zwyczajem było nawiedzanie Sanktuarium piekarskiego właśnie w tym dniu. Można było zyskać odpust Porcjunkuli, nade wszystko jednak trzeba było uklęknąć przed wizerunkiem Bożej Lekarki, aby podziękować za całe kości uratowane z karkołomnych dziecięcych „wyczynów” i prosić o zdrowie na kolejny rok życia. Pamiętam, że na pamiątkę wspólnej modlitwy ofiarowywaliśmy Piekarskiej Panience bukiet ciemnoczerwonych gladiolii. Taka coroczna tradycja wchodzi w krew. Tym łatwiej przenieść ją na późniejsze – własne, rodzinne życie. Wszak wstawiennictwa Boskiej Lekarki z Piekar nigdy za wiele! Czy jednak mam stałą tego świadomość…

Opatrzność kontra postęp

Pod koniec ubiegłego roku oglądałem program telewizyjny, w którym na zasadzie rysu historycznego unaoczniano postęp – żeby nie powiedzieć triumf – w diagnostyce medycznej oraz metodach i technikach terapeutycznych. Z poznawczego a także zawodowego punktu widzenia było to doświadczenie bardzo pouczające i bez wątpienia budzące otuchę. Wszak nauka i nowoczesna technika zaprzęgnięte w walkę o zdrowie i życie pacjentów zasługują na uznanie, a ich sukcesy są w istocie spektakularne. Czyżby więc współczesny pacjent zabezpieczony przez farmakologiczne, techniczne i diagnostyczne „cuda” nowoczesnej i skomputeryzowanej medycyny nie wykazywał już pragnienia opieki Stwórcy i orędownictwa Świętej Uzdrowicielki? Czy moc intelektu medyków, skuteczność medykamentów, doskonałość oprzyrządowania i mistrzowska ręka chirurga zapewniają człowiekowi poczucie bezwarunkowego bezpieczeństwa w obliczu zdrowotnej niedomogi?

Proście!

Dręcząc się tymi pytaniami, wybrałem się do Śląskiej Gospodyni na wtorkową Nowennę. Kiedy już ucichły wspaniałe organy, a eucharystyczny Chrystus zadomowił się pośród rozmodlonej gromady ludzi, zaczęto odczytywać prawdziwą litanię tradycyjnych prywatnych intencji – „zalecek”. Czego tam nie było... Większość to prośby… o dobre wyniki badań, o pomyślną operację i szczęśliwe rozwiązanie, o doczekanie się potomstwa, ale też błaganie o ulgę w cierpieniu, cierpliwość w leczeniu, o męstwo w chorobie, niezłomną nadzieję i wewnętrzną zgodę na przyjęcie krzyża żywota. Kilka chwil przed bielusim Chlebem Żywym wystawionym w złocistej monstrancji, a wszystko stało się jasne! Całe ludzkie pokolenia przynależące do wspólnoty „chorych na śmierć”, których bez wyjątku dopadnie „ból przygodnego istnienia”, pragną Absolutu! Bo tylko Ten, który w pierwotnej nicości zrodził pierwszą cząstkę energii, zdolny jest obłaskawić śmiercionośny lęk cierpienia i trwogę przed chorobą. To On wyrywa z otchłani psychicznego i fizycznego uciemiężenia. Dlatego to przed Nim człowiek pada na kolana, aby zyskać ukojenie i uleczenie, odnaleźć sens życia, powtarzając: „Bądź wola Twoja”.

Wolne terminy

Cudowna Piekarska Lekarka wyczekuje cierpliwie na kolejnych pacjentów. Dla wszystkich ma dużo czasu i najkrótsze z możliwych – „wolne terminy” do przyjęcia. Zresztą… Najświętsza Maryja Panna Uzdrowienie Chorych „przyjmuje” we wszystkich maryjnych sanktuariach, rozsianych po całej Polsce. Każdy do Niej zdąży, każdy trafi i każdy zostanie wysłuchany. Warto o tym pamiętać…

Zobacz pozostałe aktualności